Siquijor:
Chłopcy zawsze marzyli żeby przejechać harleyami całą Europę. Niestety nie maja ani motycklu ani prawa jazdy. Zgodnie z domeną naszej przyjaciółki „jak biorą to daje” wzieliśmy sześć stalowych kucyków i zabraliśmy je na prawdziwą męską przygodę.
Każdy kto choć trochę zna dzikusa, wie jaki z niego pasjonat motoryzacji. W szczególności dwóch kółek. Każdy kto wie, jak dobra w sport jest Kasia z łatwością wyobrazi sobie jaki świński duet stworzyliśmy na skuterach. Jeżeli mielibyśmy wybrać najlepszy dzień w naszym życiu to na pewno niebyłby ten. Na szczęście nikt z całej siódemki, ale to absolutnie nikt, nie zaliczył gleby .

Na szczęście na Boracay wszystko było drogie, więc nie było nas stać nawet na jeden skuter. Za to zapowiadali piękne plaże i dzikie imprezy. Plaże były owszem piękne, ale dzikie jak Zakopane w sierpniu, a imprezy szalone jak klasowa wigilia. Mimo wszystko drink z palemką, shake z mango, świeży kokos i jeszcze świeższe krewetki smakowałyby dobrze nawet w Saint Tropez.
Tymczasem ruszamy dalej, bo już nam się w dupach poprzewracało. Do Chin po ryż!
Kisski!

Siquijor, Boracay, plaża, plaza, filipiny, nurkowanie, white beach, biala plaza biała plaża, podroze, podróżowanie, Manila, backpacking, skutery, skuter